Oprócz tej książki była jeszcze inna książka o Krzysiu i ten, kto ją czytał, przypomni
sobie, że Krzyś miał kiedyś swojego łabędzia (a może to łabędź miał swojego Krzysia? – nie
wiem na pewno, jak tam było), a ponieważ łabędź był pokryty białym puchem, Krzyś nazwał
go Puchatkiem. Było to bardzo dawno temu i kiedy pożegnaliśmy się ze sobą, po prostu
wzięliśmy sobie to imię, bośmy nie myśleli, aby się ono mogło jeszcze kiedyś w życiu
łabędziowi przydać. Więc kiedy Krzyś dostał misia i miś powiedział, że chciałby mieć jakieś
niezwykłe imię, Krzyś powiedział od razu, że będzie się nazywał Kubuś Puchatek. I tak się też
stało.
Więc kiedy już wam wytłumaczyłem, skąd wzięło się imię Puchatek, wytłumaczę wam,
skąd wziął się Kubuś.
Każdy, kto przyjedzie do naszego miasta, musi koniecznie pójść do Zoologicznego
Ogrodu. Są ludzie, którzy zaczynają zwiedzenie ogrodu od początku zwanego WEJŚCIE i
strasznie prędko idą od klatki do klatki, i zanim się kto obejrzy, już są przy bramie, na której
napisane jest WYJŚCIE. Ale są inni, bardzo mili ludzie, którzy idą prosto do zwierzęcia, które
lubią najbardziej, i tam się zatrzymują. Więc kiedy Krzyś przychodzi do Zoologicznego
Ogrodu, idzie od razu do klatki, w której są niedźwiedzie, mówi coś po cichutku trzeciemu
dozorcy z lewej strony, drzwi otwierają się i przechodzimy przez ciemne korytarzyki, a potem
po stromych schodach idziemy do pewnej klatki, która się otwiera i wyłazi z niej coś
brunatnego i kosmatego, i Krzyś z okrzykiem: “Ach, Misiu!” rzuca mu się w ramiona. Otóż
ten niedźwiedź nazywa się Kubuś. To imię bardzo do niego pasuje, co świadczy o tym, że jest
to świetne imię dla misiów. Ale najzabawniejsze jest to, że nie możemy sobie przypomnieć, czy
Kubuś dostał imię po Puchatku, czy Puchatek po Kubusiu. Kiedyś wiedzieliśmy, aleśmy o tym
zapomnieli…
Tyle właśnie napisałem, gdy Prosiaczek spojrzał na mnie i powiedział swoim
piskliwym głosikiem: “A o mnie nic?”. “Drogi Prosiaczku – odpowiedziałem – cała książka
jest o tobie”. “O mnie? – zapiszczał. – Widzę, że jest także o Puchatku”. Więc muszę wam
wytłumaczyć, o co chodzi. Prosiaczek jest zazdrosny bo myśli, że cała Wielka Przedmowa
będzie poświęcona Puchatkowi. Puchatek, oczywiście, jest główną i ulubioną postacią w tej
książeczce, ale w wielu miejscach zjawia się Prosiaczek, tam gdzie o Puchatku wcale nie
może być mowy. Bo nie możecie na przykład wziąć z sobą Puchatka do szkoły, tak żeby nikt o
tym nie wiedział. A Prosiaczek jest tak malutki, że świetnie mieści się w kieszeni, gdzie jest
bardzo przyjemnie wyczuwać go wtedy, kiedy się nie wie na pewno, czy dwa razy siedem jest
dwanaście, czy dwadzieścia dwa. Prosiaczek lubi czasem wysunąć się z kieszeni i wtedy ma
okazję zajrzeć do kałamarza. Dzięki temu jest bardziej wykształcony od Puchatka. Ale,
prawdę mówiąc, Puchatek nie dba o to. “Są tacy, co mają rozum – powiada – a są tacy, co go
nie mają, i już”.
A teraz wszystkie inne zwierzęta pytają: “A czy o nas też coś będzie?”. Więc może
zrobię najlepiej, jeśli skończę pisanie Przedmowy i zacznę pisać samą książkę.